niedziela, 31 sierpnia 2014

Dzien 13 - Budapest

Rano mialem dylemat: czy jak zaczelo kropic, to zwijac szybko namiot, zeby nie zmokl, czy pakowac sie do niego. Ale zwinalem sie i pojechalem.

W Bickse zwiedzilem tylko CBA - taka wdzieczna naze nosi tutejsza siec hipermarketow. Bylo tam wszystko czego potrzebowalem, nawet bar z kawa (wyglada na to, ze Wegrzy pija ja rownie czesto co Wlosi, sadzac po wszechobecnych barach z presso).

Za Bickse zrobilo sie pagorkowato. Wjazd do Budapestu mialem tez z przewyzszeniem, od strony Budakeszi.

A ze rozleniwilo mnie to podrozowanie, to dzisiaj po przyjezdzie na kemping najadlem sie, wypilem piwo, wypilem kawe, i nie chce mi sie nigdzie ruszac. Budapest zwiedzam od jutra.

Ciekawostka: wiele wegierskich miasteczek/wsi ma przy wjeznie tabliczki z dziwnymi napisami. Widzialem takie juz kiedy wjezdzalem ze Slowacji do Wegier. Zgaduje, ze to nazwy tych miejscowosci... Ktos wie co to za pismo?

Dzisiaj, i pewnie przej jeszcze 2-3 dni, nocuje na kempingu, tutaj.

PS.
Jednak nie chcialo mi sie tak nic nie robic i wdrapalem sie na najwyzsze wzgorze w okolicy, po czym zbieglem z niego :)

sobota, 30 sierpnia 2014

Dzien 12 - Bickse

Po odpoczynku nad jeziorem, dzisiaj wyruszylem dalej. Bez problemow trafilem do Székesfehérvár. Spore to miasto i ladne ma zabytkowe centrum. Sa tez tablice opisujace historie miasta. Niestety tylko po wegiersku. Zjadlem tutaj obiad w drogiej restauracji, ale musze przyznac, ze bylo to najlepsze risotto jakie w zyciu jadlem.

W Lovasberény jest ladny palac w stanie polodbudowanym, ktory mozna zwiedzic za 200 Ft.
Tam tez odbilem od glownej drogi w strone Csákvár. Miasteczko to lezy w dolinie, wiec bardzo milo zjezdzalo sie w dol z widokiem na gorki po drugiej stronie doliny. W Csákvar zatrzymalem sie na langosa.

Tuz przed Bickase pomylilem trase, bo pojechalem zgodnie ze znakiem, co skierowalo mnie na droge ekspresowa. Musialem wiec 2 km wracac sie do mniejszej drogi. Do Bickse nie dojechalem, bo 2 km przed miastem zdarzylo sie ladne miejsce na rozbicie namiotu i jednoglosnie zostalo przeglosowane, ze to koniec jezdzenia na dzisiaj.

piątek, 29 sierpnia 2014

Dzien 11 - Balatonfüzfö

Dzien leniuchowania.
Nigdzie sie nie ruszylem, pobiegalem, poplywalem, zjadlem dobry obiad, deser, wypilem kawe, wypilem wino, poczytalem ksiazke. Azaz, jó éjszakát!

czwartek, 28 sierpnia 2014

Dzien 10 - Balatonfüzfö

Obudzilem sie o 6:30 i o 7:10 juz bylem w drodze, bo jak pisalem, spalem w miejscu nienajciekawszym.

Okazuje sie, ze sa czynne pola kempingowe, a nie tylko takie, na jakie natrafilem wczoraj. Dzisiaj wiele takich mijalem. Bardziej na wschod polnocnej strony Balatonu wiecej jest atrakcji dla turystow. W kazdym miasteczku pelno straganow z pamiatkami, jedzeniem, restauracji, kawiarni. Bardzo turystyczne (i bardzo ladne!) jest miasteczko Tihany, ktore lezy na wzgorzu na cyplu wchodzacym w glab jeziora. Na samej gorze jest kosciol. Piekny stamtad widok. Sa tez muzea, np wulkanow czy lalek, ale nie zwiedzalem ich. Sa tez jaskine, ale tez nie chcialo mi sie zwiedzac. Za to obiad zjadlem tam :)

Dojechalem juz prawie na wschodni kraniec jeziora. Dla odmiany po wczoraj spie jak na cywilizowanego czlowieka przystalo na kempingu z prysznicem, toaleta, kuchnia i dostepem do Balatonu (z ktorego nawet zdazylem skorzystac i poplywac).

Stacja i regeneracja

Ten wpis sponsoruje WiFi na stacji paliw Mol.

środa, 27 sierpnia 2014

Dzien 9 - jezioro Balaton

Rano dzien zapowiadal sie calkiem niezle, ale dosc szbko zaczelo padac. Nowa kurtka spisala sie bardzo dobrze, wiec nie byl to problem.

W Tapolca zjadlem obiad. Pozniej byla krotka burza, ktora przeczekalem na przystanku autobusowym.

Zwiedzalem zamek w Szigiliget.

Wyzwaniem okazalo sie znalezienie miejsca na rozbicie namiotu. Znalazlem pole namiotowe, ale okazalo sie opuszczone i lowili tam ryby lokalni pijaczkowie. Nie wygladalo jakby chcieli sie stamtad wyniesc, wiec wynioslem sie ja.

Rozbilem sie na kawalku trawy w dzielnicy, ktora wyglada na rezydencje bogatych ludzi, gdzie normalnie pewnie samochod parkuje (tutaj). Pan z naprzeciwka zainteresowal sie co robie gdy rozbijalem namiot. Byl on pierwsza osoba, ktora mowi po angielsku jaka dzisiaj spotkalrm. Wiec wytlumaczylem mu sytuacje i powiedzial, ze nie ma problemu.
Z innymi ludzmi porozumiewalem sie po niemiecku, bo jest to jezyk tu dosc powszechnie znany, w przeciwienstwie do angielskiego.

wtorek, 26 sierpnia 2014

Dzien 8 - Devecser

Dzisiaj rano pozegnalem sie z Krisztina i jej rodzicami i pojechalem w strone jeziora Balaton. Dosc ciezko sie jechalo przez przeciwny wiatr, ale prawie dojechalem do miasteczka Devecser.

Nocleg jak zwyke w malowniczym miejscu.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Dzien 7 - Györ

Dzisiaj razem z Krisztina i jej kolezanka przez wiekszosc dnia zwiedzalismy Györ. Calkiem ladne miasteczko, nie za duze, ani nie za male.

Probowalem tez nauczyc sie wymowy tutejszych spolglosek i samoglosek.

Na koniec razem z rodzina Krisztiny zjedlismy pyszna kolacje - takie kluski lane z miesem gulaszowym, choc nie byl to gulasz, do tego wegierskie wino.

Jedyne co mi sie nie podobalo, to nadmiar slonca :)

niedziela, 24 sierpnia 2014

Dzien 6 - Györ

Deszcz przestal padac rano, wiec bez problemow pojechalem dalej. Okolo 10 bylem w Trnavie.
Stamtad GPS chcial mnie pokierowac do Gyor przez Bratyslawe, ale mu sie nie dalem. Pojechalem przez Šal'a na Velký Meder.
Za Trnava zrobilo sie calkiem plasko do tego wiatr wial w plecy, wiec dojechalem do Wegier.
Nocuje u bardzo milej rodziny Orbán w wiosce tuz za granica. Jutro planuje z Krisztina zwiedzac Gyor.

PS
Zmeczony jestem, wiec tylko krotka notka. Dobranoc wszystkim czytelnikom.

Wszystkie drogi prowadza do Wegier

A OsmAnd je zna...

Tudziez do jarmarku z muzyka disco slovensko.

sobota, 23 sierpnia 2014

Dzien 5 - Jablonica k. Senica

Biegacze rzeczywiscie byli, ale zupelnie nie przeszkadzali.

Dalej jechalem trasa rowerowa nr 47, ta sama co wczoraj wzdluz Morawy.
Dojechalem tak prawie do Slowacji, ale przed granica trasa rowerowa poszla swoja droga, a ja swoja.
Granica zupelnie nie wyglada na granice. Po prostu znak jest przy drodze.

Zaraz po przekroczeniu granicy trafilem do calkiem ladnego miasteczka Skalica i tam zjadlem obiad.

Po Slowackiej stronie zrobilo sie pagurkowato. Przy wzniesieniu 12% zsiadlem z roweru, bo pedalujac jechalem tak samo szybko jak idac a meczylem sie bardziej.
Dlugi zjazd z gorki zaniosl mnie do Senicy, ale tu nie czekal na mnie zaden nocleg z CS, a miasteczko wygladalo nieciekawie, wiec pojechalem w strone Trnavy.
Daleko jednak nie zajechalem, bo zaczal padac deszcz, wiec rozbilem namiot, bo nie chcialo mi sie jechac w takich warunkach :)

Miejsce na nocleg na skraju skoszonego pola, kolo malego strumyka, pod drzewem.

Sobotni jarmark - z muzyka na zywo

Nie wiem co to jest burčá, ale dobre jest ;)

piątek, 22 sierpnia 2014

Dzien 4 - Uhorské Hradiště

Dzieki goscinnosci Jirki moglem rano pojsc pobiegac i wziac prysznic po bieganiu.

Z Olomouc wyjechalem dalej na poludnie. Od wioski do wioski, malymi drogami. Bardzo dobry obiad zjadlem w Záříčí.

W Kroměříž natrafilem na Morawe. Wzdluz tej rzeki ciagnie sie bardzo ladna trasa rowerowa, ktora dojechalem az do miejscowosci Uherské Hradiště.

Pojechalem do centrum, ale nic interesujacego tu nie znalazlem. Polechalem wiec do przymiejskiego lasku i tu znalazlem pole do disc golfa (rzuca sie frizbi do kosza tak jak w golfie pilka do dolka). Przyjaznie nastawiony napotkany Czech zaprosil mnie do gry, wiec pierwsza partie disc golfa mam za soba :)

Tu tez rozbilem namiot. Na samym srodku polany, zgodnie z rada ww Czecha. Podobno w sobote rano ludzie biegaja, ale dookola, wiec na srodku pod drzewem powinienem miec spokoj... Okaze sie :)

czwartek, 21 sierpnia 2014

Dzien 3 - Olomouc

Rano padal deszcz, wiec pospalem dluzej, bo takie kapanie deszczu o namiot dziala uslypiajaco. Co wyszlo na dobre, bo zanim wyszedlem z namiotu, deszcz przestal padac.

Jadac od Bruntal, za Diedrivhov nad Bystrici, OsmAnd proponowal skrecic w prawo w las. Na poczatku wydawalo sie to nienajlepszym pomyslem. Asfalt pod wplywem czasu zmienil sie tam w warstwe kamieni. Ale im dalej w las tym lepsza byla nawierzchnia. A zjazd serpentynami po drodze o nachyleniu do 23% wg znaku niesamowity.

Tak to zjechalem do Sternberk, gdzie zjadlem obiad.
Stamtad jest fantastyczna nowowybudowana droga rowerowa do Olomouc.

W Olomouc spotkalem sie z Jirka i jego zona Lenka. Jirka oprowadzil mnie po historycznej czesci misata i napilismy sie piwa z robionego na miejscu (jak w Spizu we Wroclawiu, tylko lepsze).

środa, 20 sierpnia 2014

Dzien 2 - Bruntal

Dzisiaj dojechalem do miejscowosci Bruntal, czyli jestem na dobrej drodze, zeby jutro byc w Olomouc, gdzie spotkac mam sie z Jirim, ktory odpowiedzial na Couch Surfingu na moja prosbe o ugoszczenie mnie w tym miescie.

Jechalem przez Nyse, Prudnik, Mesto Albrechtice i Krnov. Zwiedzanie miast nie pociagalo mnie, wiec niewile moge o nich powiedziec...

Za to podoba mi sie miejsce jakie wynalazlem kolo Bruntal i gdzie bede dzisiaj spal. Rozlegla polana na zboczu wzniesienia, z samotnym debem, a na skraju polany pas brzoz. Pod ktorymi to brzozami wlasnie rozbilem namiot.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Dzien 1 - Nysa

Pierwszy nocleg ok 10 km od Nysy na skraju lasu jem kolacje w towarzystwie sarny i slimaka. Sarna trzyma sie na uboczu - widocznie niesmiala jest.

P.s.
Dzisiaj byl "dzien 0" i "dzien 1" - 200% normy ;)

Dzien 0

Z opoznieniem, ale gotowy do odjazdu. Poza tym, zmiana planow. Nie jade przez Kotline Klodzka, tylko prosto przez Nyse na Olomouc.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Planowana trasa

Trasa orientacyjna, żeby jakiś plan jednak był.

  1. Wrocław - Wataszka 2 dni [przyjazd 21.08]
  2. Wataszka - Olomuc 2 dni [przyjazd 27.08]
  3. Olomuc - Senica 2 dni [przyjazd 29.08]
  4. Senica - Gyor 2 dni [przyjazd 31.08]
  5. Gyor - Tapolca 2 dni [przyjazd 02.09]
  6. Tapolca - Dunaujvaros 1-2 dni [przyjazd 04.09]
  7. Dunaujvaros - Budapest 1 dzień [przyjazd 05.09]
  8. Budapest - Komarno 1-2 dni [przyjazd 07.09]
  9. Komarno - Bratislava 1-2 dni [przyjazd 09.09]
  10. Bratislava - Vienna 1 dzień [przyjazd 10.09]
  11. Vienna - Laa 1 dzień [przyjazd 11.09]
  12. Laa - Brno 1 dzień [przyjazd 12.09]
Z Brna chcę wrócić do Wrocławia pociągiem.
Po zsumowaniu wychodzi 20 dni jazdy. Od 25.08 dni 18. Chcę wrócić 13.09, czyli mam tylko jeden dzień zapasu.

Dzień -1

Planu jeszcze za bardzo nie ma, rower w warsztacie, ale blog jest!

Póki co:

  • 19.08 - wyjazd
  • 21.08 - początek warsztatów tanecznych w Wójtowicach
  • 25.08 - ruszam dalej w stronę Olomuc